
Annę spotykamy w momencie, gdy jej świat wywrócił się do góry nogami. Znalazła w komputerze Roberta maila, który zmienił wszystko i spowodował, że wyprowadziła się z dziećmi z domu. Michał zaoferował jej mieszkanie u siebie, w dużym trzypokojowym mieszkaniu. Anna złożyła pozew o rozwód, jednak to co się wydarzy podczas kolejnych rozpraw sprawi, że kobieta zmieni swój stosunek do całego otoczenia.
„Kruchość jutra” to wspaniała opowieść o ludziach, o problemach, o szarości otaczającego nas świata. O tym, że nie zawsze czarne jest czarne, a białe jest białe. Jest wiele odcieni pomiędzy tymi barwami, a los nie zawsze jest przesądzony z góry. Trzeba tylko spróbować przynajmniej wziąć sprawy w swoje ręce, a wówczas wiele można zmienić.
Autorka kreśli portret psychologiczny kobiety zdradzonej, zranionej, płaczącej czasem ze smutku, czasem z wściekłości i bezsilności. Jej zaufanie do mężczyzn jest mocno nadszarpnięte, a nie wie, że czekają ją kolejne, niekoniecznie miłe niespodzianki. Wszystkie wydarzenia, które nastąpią w trakcie rozwodu pokażą jej, że nie należy podejmować pochopnych decyzji, zwłaszcza pod wpływem złości. Warto bowiem słuchać swojej intuicji, serca, ale i rozumu, a także brać pod uwagę to co mają do powiedzenia inni. Czasem ktoś kto patrzy na wszystko z boku, jakby zza szyby widzi lepiej co jest nie tak i może nam pomóc.
Cała fabuła zawiązana jest wokół Anny, wszyscy pozostali bohaterowie są tylko tłem, mającym pokazać powody decyzji, które podejmuje Anna. Decyzji trudnych, wymagających siły, ale i opanowania. Autorka, prawniczka pokazuje proces rozpadu małżeństwa osób, które kiedyś się kochały, potrafiły wiele wybaczyć i obdarzyć się zaufaniem. Porusza problem nie tylko walki na sali sądowej, gdzie wywlekane są różne brudy i rzucane w twarz kłamstwa, ale również pokazuje rozwód z punktu widzenia Kościoła. Rozmowa z księdzem, którą Anna odbywa uzmysławia jej, że wątpliwości, które miała wcale się nie rozwiały, a tylko jeszcze bardziej skomplikowały i pojawiły się nowe.
Główny wątek został urozmaicony historią z przeszłości, motywem kryminalnym, co wyszło tylko na plus całej opowieści. Dowiadujemy się, że nie ma ludzi idealnych, ani idealnego życia, radości i smutki są nieodmienną częścią losu każdego z nas i my jedynie możemy próbować coś zmienić, bo tylko wtedy jest szansa, że się nam uda.
„Kruchość jutra” to piękna, wzruszająca historia, w której możemy zobaczyć każdego z nas. Zastanowić się, jak postąpilibyśmy w takiej sytuacji, zobaczyć jak ludzie mogą się zmienić, i że nie wszystko co pięknie wygląda, jest równie piękne wewnątrz. Książka wciąga w świat bohaterów od samego początku i ja obiecywałam sobie, że tylko zajrzę i przeczytam kilka stron, a jak zaczęłam to przepadłam na całego. A ze względu na niewielką objętość lektury, to dwie godziny mi wystarczyły, by pochłonąć całość. Dlatego polecam „Kruchość jutra”, a komu? Czytelnikom nie lubiącym, kiedy się idzie po najmniejszej linii oporu, takim dla których najważniejsza jest treść opowieści i zawarte w niej emocje, a nie wielowątkowość, barwność postaci i wyobraźnia. Ewa Bauer przedstawiła szarą rzeczywistość dnia codziennego i dzięki temu możemy delektować się dobrą książką.