
Stęskniłam się za Gutowem. Oj stęskniłam i nawet nie wiedziałam jak bardzo, dopóki nie sięgnęłam po „Ciastko z wróżbą”. Książka przeleżała na półce półtora roku. W międzyczasie zdążyła się pojawić druga część, a ja nie reagowałam. Czasem do pewnych decyzji trzeba dojrzeć, także tych książkowych. I właściwie to żałuję, że sięgnęłam po kontynuację sagi o Gutowie, bo mogłam poczekać spokojnie na trzecią część i przeczytać wszystko hurtem. A tak, to muszę czekać, Bóg wie ile (zakładam, że max. do października) i chyba mnie szlag jasny trafi, jak mawiała moja ukochana pisarka, że wpakowałam się w to. Trzeba było zrobić tak jak z pierwszą trylogią – poczekać na całość i połknąć wszystko naraz.
Wracamy do Gutowa. Do cukierni pod Amorem prowadzonej przez Waldemara i Helenę Hryciów. Na scenę wkracza kolejne pokolenie – syn Zbyszek, który ma przejąć schedę po ojcu. Jego zadaniem jest stworzenie przepisu na ciastko, które wygra w corocznym konkursie organizowanym w miasteczku. Wszystko idzie świetnie dopóki na horyzoncie nie pojawiają się nieprzewidziane okoliczności w postaci tajemniczej dziewczyny chłopaka. W tym samym czasie do Gutowa przyjeżdża Monika, prawniczka z Nowego Jorku, która pojawia się w mieście na życzenie swoich klientów – dawnych właścicieli cukierni. Na miejscu niespodziewanie spotyka dawno niewidzianą przyjaciółkę z dzieciństwa Tessę, która przyjechała, aby pozałatwiać niedokończone sprawy.
Nie wiem jak Małgorzata Gutowska – Adamczyk to robi, że każda jej książka, a już saga pod Amorem w szczególności to mistrzowskie dzieło. Ja wiem, że tak powinno się mówić o wybitnych autorach – powiedzieliby niektórzy, ale czy stworzenie historii, która wciąga od pierwszego zdania pierwszego tomu („Zajezierscy”) i utrzymanie tego napięcia przez kolejne trzy części („Cieślakowie”, „Hryciowie”, „Ciastko z wróżbą”) to nie jest mistrzostwo. Moim zdaniem jest. Podziwiam autorkę za precyzję z jaką tka sieć wątków i intryg (ja to bym się na bank pogubiła przy pisaniu) i poprowadzenie fabuły w taki sposób, że mimo licznych bohaterów i ogromu historii czytelnik nie gubi się w tym wszystkim. Doskonale wiadomo kto jest kim, skąd się wziął w całej historii, jak potoczyły się jego losy, mało tego w trakcie lektury przypominałam sobie bez problemu wszystkie wydarzenia z poprzednich tomów sagi, mimo że trylogię czytałam siedem lat temu. Co więcej o tym, jak cudowna jest to historia niech świadczy fakt, że mając na stanie około 50 papierowych książek (kto czytał mój blog w czasach przedinstagramowych wie, że lubię minimalizm i ograniczyłam papierową kolekcję z ponad 800 do około 40-50 tytułów), mam całą Cukiernię pod Amorem. Ale przechodząc do rzeczy, czyli do „Ciastka z wróżbą”. Kolejna fantastyczna historia rodem z Gutowa. Bohaterowie z krwi i kości, z charakterem, z werwą, z energią. Wykreowani przez autorkę tak, że aż się człowiekowi chce być z takimi ludźmi jak najdłużej, a więc książko nie kończ się nigdy! Cudowna fabuła, której jak zawsze najlepszą częścią są rozdziały z przeszłości. Tym razem nie tak odległej bo to zaledwie PRL, a jednak tak genialnie opisanej, że choć widać jak trudne to były czasy, to mimo wszystko czytelnik odbiera je dość barwnie, kolorowo i ciekawie, a nie szaro – buro. Te poplątane historie, bohaterowie z sekretami, które dopiero odkryjemy, ukryte zależności między mieszkańcami Gutowa – z tego byłby świetny serial. Serio, jeśli czyta ten tekst ktoś, kto ma moc sprawczą, by Cukiernię pod Amorem przenieść na srebrny ekran to sądzę, że można zrobić naprawdę genialną ekranizację. I powtórzę po raz kolejny, jestem pełna podziwu dla autorki, że potrafi trzymać poziom poprzednich części pisząc kolejne. „Ciastko z wróżbą” to godna kontynuacja cudownej „Cukierni pod Amorem”, która kupiła serca wielu czytelników. Odsuwałam lekturę od siebie trochę z obawy, że to już nie będzie to samo, a gdy w końcu usiadłam z książką nie mogłam się oderwać. Całe szczęście, że miałam na podorędziu kontynuację, czyli „Dziedzictwo Hryciów” i mogłam przedłużyć sobie przyjemność pobytu w Gutowie o te kolejne kilkaset stron. Małgorzata Gutowska – Adamczyk ma dar tworzenia niezwykłego klimatu powieści, po trosze obyczajowej, po trosze historycznej, ale zawsze tak samo cudownej. Powrót do Gutowa to zawsze najprzyjemniejsza podróż!