
Wykreowani przez Mankella bohaterzy, Wallander, policjant ze sporym brzuszkiem i zamiłowaniem do alkoholu. Wybuchowy, awanturniczy, ale jednocześnie rozsądny i stanowczy w działaniach. Niby taki typowy, a jednak jest w nim coś fascynującego. Wallander ma instynkt, ma wiedzę i doświadczenie. W „Nim nadejdzie mróz” jest przeciwieństwem dla porywczej, pełnej pasji i zapału do pracy córki Lindy. Autor zestawił te dwie postacie, by pokazać punkt widzenia młodej policjantki i doświadczonego wygi. Dążą do tego samego celu, ale każde na swój sposób, swoimi metodami. Linda uczy się od ojca, że każde pytanie należy zadać we właściwym czasie, a cierpliwość jest największą zaletą dobrego śledczego.
Autor porusza w książce ważny temat sekt. Nie skupia się tutaj na sposobie działania, lecz na skutkach indoktrynacji i dosłownego prania mózgu, jakie przeprowadzają guru takich organizacji. Mankell opisuje całe okrucieństwo i ślepe zapatrzenie, które często prowadzą do tragedii. Stawia czytelnikom pytania, czym jest wiara? I pokazuje fanatyzm religijny od podszewki. Drobiazgowo opisuje motywy działania sekty oraz cel, do którego dąży.
Wartka akcja, szczegółowe śledztwo, prawdziwa policyjna robota i psychologia każdej postaci przedstawiona w mistrzowski sposób to tylko niektóre zalety „Nim nadejdzie mróz”. Ja jak to mam w zwyczaju zaczęłam przygodę z Kurtem Wallanderem od ostatniej części. Teraz więc będę sięgać wstecz, by poznać wcześniejsze historie o najbardziej znanym szwedzkim policjancie i pozachwycać się jeszcze kunsztem Mankella.