
Już pojedyncza zemsta smakuje słodko, ale jeśli nagle dokonuje się ich kilka i to w niezwykle oryginalny sposób…
Celem okazuje się niezbędny element anatomii kobiecej po żmudnym kursie akrobacji cyrkowej, wykorzystywany perfidnie i z wyrachowaniem, szerząc zamęt i mnóstwo zawirowań damsko-męskich.
Pewien oprych ze złamanym sercem, po latach poszukiwań, odnajduje niewierną. Niczego niepodejrzewająca żona czyta absurdalny pozew rozwodowy. Omotany erotycznym szaleństwem mąż żąda separacji od stołu i łoża, acz z mizernym skutkiem…
Emocje szaleją w biurze projektów i na terenie budowy przyszłego wesołego miasteczka. Heroina romansów opala zasadniczą część ciała kawałkami i w ciągłym ruchu. Zewsząd nadlatują krwiożercze kawałki drutów kolczastych, butelki z kwasem i przedpotopowe narzędzia tortur…
A w środku tego wszystkiego potomek historycznych wikingów, o uzębieniu całkiem normalnego koloru, spokojnie wcina hektolitry polskich flaków…*
Sam pomysł zemsty na tyłku bardzo mi się podoba. Ale już wykonanie, momentami budziło we mnie niesmak. I właściwie nie potrafię określić dlaczego. Bardzo podobali mi się bohaterowie książki. Być może dlatego, że ewidentnie kojarzyli się z postaciami z Wszyscy jesteśmy podejrzani. Chociaż tamta ‘ekipa’ była bardziej pokręcona. Ale w Krwawej zemście nagromadzenie osób o specyficznym podejściu do życia stwarza równie wybuchowy efekt. Śmiałam się owszem, wielokrotnie. Ale nie płakałam ze śmiechu. Mam wrażenie, że Chmielewskiej wraz z wiekiem stępił się również nieco humor.
Największą wadą książki było dla mnie osadzenie fabuły wokół zemsty, a nie wokół morderstwa, które zostało potraktowane marginesowo do tego stopnia, że zapomniałam, że ono w ogóle było.
Poza tym wszystko po staremu, jak to u Chmielewskiej. Trochę śmiesznie, trochę straszno. Podobała mi się scena, w której Dominik ryczał. No i Harald. Szwed wcinający flaki, latający po krzakach i strzelający fotki. Bomba! Ale autorka zawsze potrafiła stworzyć barwne charaktery, przypisując im cechy tak nietypowe, że realne istnienie takiej osoby było nie do wyobrażenia. I na szczęście potrafi to nadal.
Podsumowując, Krwawa zemsta to powieść przeciętna pod wieloma względami, fabuły, prowadzenia wątku, dialogów. Wyższą notę mogę postawić za kreacje postaci i kilka scen, które mnie rozbawiły.
A tak w jednym zdaniu. Fani i tak przeczytają, a tym którzy jeszcze nie znają książek Joanny Chmielewskiej radzę zacząć od jej kryminałów z okresu PRL-u.